niedziela, 14 października 2018


1. Cechą soundtracków chyba generalnie jest to, że to małe, nieskończone fragmenciki. Strasznie to uwielbiam i to strasznie ważne.

2. Im więcej mija czasu, tym bardziej dochodzę do wniosku, że w Earthbound trzeba zagrać. Nawet jeżeli tak trudno jest się przebić przez niekończące się, czasami łatwo wykręcające Cię z całości walki (wiem o czym mówię, bo zacząłem grać w Earthbound w 2015, a skończyłem w 2018), nagroda na końcu jest zbyt wielka i cenna, aby pozwolić sobie ją przegapić. Bardzo polecam zagrać w nią. Będę się cieszył jeśli to co napisałem zachęci was.

3. Niniejszy artykuł nie zawiera spoilerów i bardzo rzadko odnosi się do gry, natomiast kwestia tego czy słuchać sobie wszystkiego, a potem grać pozostaje otwarta. Moje zdanie jest niejednoznaczne, sam nie chciałem tego robić i bardzo się cieszyłem z wchodzących nowych pętli, ale też myślę, że raczej trudno się i tak z tego nie cieszyć. Może można uważać na utwory bliżej końca?
 
4. Przygotowałem miks, z którego usunąłem wiele rzeczy. Jeszcze nie pracowałem nad kolejnością i chciałbym zmieniać długości kawałków (czy to legalne? Wymagałoby też dużo pracy), ale zapraszam do jego ściągania. Może w nim brakować wielu rewelacyjnych pętli, a to dlatego, że ten miks tworzyłem dla siebie samego i mam (przez grę) więcej restrykcji co do tego, czego mam ochotę sobie słuchać, a czego nie za bardzo. Oto link do ściągnięcia: https://1fichier.com/?v04e6zskpx4lxm3fe997

  5. dodatkowe adnotacje: czcionka na obrazku została stworzona tu: https://fontmeme.com/pixel-fonts/. Sporo można znaleźć materiałów o samplach i przeróbkach utworów (co dla mnie osobiście jest średnio interesujące, ale może czasami: https://www.youtube.com/watch?v=0n4cs7Z7mDY [PS, tutaj nie oglądałbym uważnie tego co się dzieje w grze, bo to są faktyczne momenty, często z dalekiej części i ja tam bym nie chciał ich znać. Właściwie szczerze to odradzam, ale w sumie nie wiem też jak inaczej to oglądać :O. Może tutaj, tu można oglądać bez problemu, tylko jest mniej przykładów (ale też parę innych) - https://www.youtube.com/watch?v=E_oc9Ypcb2Q . Jeśli zaś chodzi o zachęcenie i zobaczenie jak wygląda gra, to niestety nie ma lepszego wideo niż to: https://www.youtube.com/watch?v=LZ5nX0FTH6Q , przynajmniej ja nie znalazłem. Momenty w którym zaczynają się pojawiać konkretne spoilery są później i są komunikowane. Uwaga, jest tu przeprowadzone całe zakończenie gry, no w chuj go nie należy oglądać jeśli się gra, w chuj w chuj. W ogóle moim zdaniem nie bardzo warto to oglądać, bo jest słabe i zdradza dużo z gry. Po prostu zagrajcie w earthbound, uwierzcie mi :O)


6. Dziękuję Ci bardzo, Tomek, bo to przecież Ty poleciłeś mi, żebym zagrał w tę grę.

Przygotowałem ten artykuł podczas trzech dni, ten środkowy był trudny i głupi, pozostałe dwa miłe i mądre.


Evil Giygas attacks! (part 1) - nie jest to do słuchania, to znaczy tak jak zwykłem słuchać. Są to rewelacyjne dźwięki, i wraz z Evil Giygas attacks! (part 2) robią duże wrażenie, tak, przez grę też i podobnie Title screen, trudno mi bardzo byłoby wyjść poza zlepek tej trójki, bo one funkcjonują dla mnie razem i razem z grą. Nie chcę dużo odwoływać się do gry! A czy da się (odpowiedziałem we wstępie napisanym już po wszystkim, że się da). Łatwiej będzie potem, bo

Opening credits jest najlepsze na świecie i bardzo samodzielne, fajnie, bo nie muszę tu mówić o grze. Totalne przejście w środku, duże wrażenie na mnie robi i zawsze, cały czas muszę się odwoływać do tych cegiełkowatych, sprasowanych struktur, bo to jest ciągle piekielnie ważne, jejku, to przejście błyszczące w środku ja cię! (nie będę później się już wiele odwoływał do nich, co już wiem, bo napisałem cały artykuł i to dobrze, ale faktycznie gdzieś tu próbuję zaznaczać jeszcze jak bardzo intryguje mnie sama idea pętli i soundtracków do gier (zwłaszcza tych 8, 16 bitowych). Jak skompresowane i zajebiste, 10!

Choose a file łatwo przeklikać, nie robić tego, jest cool, czadowe.

Your name, please to jest 10 ile wlezie i totalna legenda, z tym środkiem, w którym ja po prostu nie mogę, świetnie, że mało można pisać jak można dać numerek, bo ja właśnie chcę mało pisać, bo dopiero wtedy chyba sprawia mi to większą frajdę.

One fateful night nie daje mi nic do powiedzenia, i unidentified flying object też nie, i rude awakening też nie wiem i pamiętam co jest wtedy w grze. Trudno mi to oddzielić.

Alien invasion jest cool, nasuwa mi się myśl "klasyczny earthboundowy kawałek", a potem widzę, że to bez sensu.
Someone's knocking at the door to bardzo dobre dźwięki, a Pokey's at the door to jednak pukanie. Pokey ma już znowu bardzo dobre dźwięki z czymś co już świadomie można nazwać earthboundowym, bo jest to zamiana ostatniego dźwięku melodii na inny, mniej "tonalny" w cudzysłowie, bo nie umiem używać tego słowa, i ja nawet nie za bardzo to lubię. To bez znaczenia, ale ma gdzieś na sobie nalepkę, że gdybym sam to komponował, to może nawet bym coś zmienił, ale potem kontruję to łatwo, że nieprawda, bo pewnie sam bym sobie te zmiany zaraz poodrzucał. Kim ja jestem, żeby myśleć o zmianach w tych dźwiękach (ale nie na zasadzie, że "są tak legendarne", tylko po prostu!)? Hmm, sam nie wiem jak to działa, ale to przypadek właściwie wyłącznie muzyki z gier wideo, czasem też muzyki klasycznej (zwykle dziwię się, że ktoś nie zostawia czegoś co jest fajne, tylko dodaje jakieś gorsze dźwięki i ucieka).

Buzz buzz prophecy jest śliczne.

Otherworldly foe
, jak każdy foe i opponent cierpi na lekki problem nasłuchania się w toku gry, bo dużo się w niej (no niestety czy nie niestety!!!!) walczy. Te dźwięki jakoś gnuśnieją w mojej czy twojej głowie, więc jestem ostrożny z pisaniem o nich, lubię tu gdy bas znika i gdy wraca początek loopa, Pokey's house ma może nawet zbyt cięte fragmenty! Fajnie, nie są to dźwięki bardzo przeze mnie lubiane, a
Sunrise & Onett Theme jest duże i bardzo mądrej jakości, zwłaszcza część bez "ksylofonowatych" dźwięków i "trąbkowatych", ta podstawowa, ale przecież wszystko tu jest mądre i powrót loopa też jest mądry, pewnie bardziej niż jakiś inny fragment, 
What a great picture! Nie jara mnie, a Home sweet home, bardziej, ale ja nie słucham tego, bo trąca już najczulsze struny, o czym będzie więcej później i mogłem wyrzucić je z mojego miksu, chociaż akurat nie jestem tego pewien, to jest piękna muzyka, prawda?

Friendly neighbors, ooooooo! super cool, a Buy something will ya! nie kręci mnie! Wchodzenie do sklepu w grze nie jarało mnie, a przecież wejście do drugiego budynku usługowego, to zaraz, wcześniej Enjoy your stay, hotel, też nie, jeszcze chwila może wcześniej jest Good morning, to znaczy Bed and breakfast, tak! Bed and breakfast jest śliczne, prawda?

A Hospital to 10, piekielnie uwielbiam hospital i zawsze w grze do niego wchodziłem, bo jeszcze tak piękne są akurat jego początkowe dźwięki, więc właśnie jak się wchodzi, teraz walki co to ja nie wiem co o nich powiedzieć, weak opponent fajne, ja te ścięcia często mniej lubiłem, weird to już nie wiem, bo dużo denerwujących walk przy tym stoczyłem, a mobile nic nie powiem ogólnie chyba od początku mało często lubiłem walki, ale mogę też już nie pamiętać, You win! zostawiałem dłużej często z tą śliczną sekwencją, a that was easy! też, ale rzadziej, You gained a level! to dźwięki, Onett's Arcade czy to jest bardzo ciekawe? Hmm, normalne, prawda? Może za dużo cięte. Franky jak i później Runaway five, to nie moje ulubione, ale może ktoś bardziej polubił. Tak, mnie nie kręci to. Unsettling opponent, też nie, BATTLE AGAINST an unsettling opponent, więc sami widzicie. Dangerous caves jest normalne, Sanctuary guradian challenge chyba też, w Sanctuary guardian jest fragment, który strasznie lubię, te dwa dźwięki później, tam coś znika, zaraz powiem co, bo właśnie słucham, pewnie dolny rejestr - tak, strasznie to lubię. To walka! Tę lubiłem bardziej niż inne. A Bad Dream trudno oddzielić, fajne? Pewnie bardzo fajne, prawda? You defeated the boss! Jak inne You win!, Welcome to your sanctuary to legenda, a potem mamy te 8 kawałków o których słowa wam nie powiem, one kiedyś się zbiorą w eight melodies, o którym wydaje mi się też, że słowa wam nie powiem, ale jeszcze nie wiem.

Your name please (Noiseless) - ej! To samo, 10, kto to widział jeszcze raz coś tu pisać, a może którą wersję wolę?! A zaskoczę was nawet!! Tamtą, no ale proszę, to głupie.
The power (alternate) nie interesuje mnie bardzo i hidden track, tam jest coś bardzo dużego w dolnej warstwie, tej cichszej... Nie wiem. Mechanical tinkering to niewiele, Spacetoneer też nie, i teleportation, i stonehenge base shuts down, chociaż to chyba większe dźwięki.


Ej! Gdzieś zgubiłem kawałki?! Nie, dobrze teraz jest więcej Your sanctuary, to ja już wyżej o tym napisałem, zaraz pod opisem "Welcome to your sanctuary".
Nie piszę o A flash of memory za bardzo.

Boy meets girl z miast lubię mniej, ale czy można o tym coś powiedzieć takie to jest wszystko spoko? No lubię mniej, mogę to powiedzieć, nie mogę też się tak za bardzo wzbraniać. Apple kid's theme zajebiste, fajnie, że znaliśmy to z Krzyśkiem 10 lat wcześniej, bo był taki filmik chyba bardzo niemądry który bardzo razem znaliśmy, a żart z fruit salad zdawał nam się NIEBOTYCZNIE śmieszny (nie wiem jak jest teraz!) [[https://www.youtube.com/watch?v=GaVklXhNBP4 wystarczy pierwsze 37 sekund]]

Ness bike jest cool, gdzieś chyba czytałem, że to ulubiony Keiichi Suzukiego (kompozytora, jednego z, a może to było Tanaki? Mało czytałem, przepraszam, ale słuchałem moonriders - moonriders i mało mi się podobało). Paula's theme uważam za bardzo dobre, woląc partię po "fletowej", kiedy pojawiają się niższe dźwięki, wtedy naprawdę bardzo to wszystko lubię. Peaceful rest valley, myślę o nim, że pewnie jest dobre, a Happy happy is blue i na tym skończę przed obiadem, jest moim zdaniem arcydziełem w kategoori loop (gdzieś tutaj myślę o różnicy pomiędzy minimalistyczną kompozycją, a loopem jako tym fragmentem który może się powtarzać ile razy się chce). Kompletne, wielkie, bardzo mnie intryguje i, yyy, inspiruje (mam kłopot z tą instytucją), niech Autechre będzie głęboką wskazówką, a przecież to nietrafione wcale.

Hm, zacząłem robić obiad, ale nie zjadłem go. Jestem głodny, ale teraz dobrze mi z myślą, żeby jeszcze chwilę to porobić.

You've got a new friend to dźwięki, a Dead end chaos theatre jest całkiem wporzo, ale te rokendrolowo cool mało mnie stosunkowo kręcą, a teraz będzie chyba seria runaway five, daily show, ten może bardziej lubię niż inne?
No one są ok, spoko, potem final performance i runaway left the building! A ten lubię już na pewno i niewątpliwie!!!

Runaway five on the move! tak, to też są przecież bardzo fajne dźwięki, kurde, nie wiem czy bez tego obiadu nie stracę trochę entuzjazmu. Threed zombie central jest na zdecydowanie wysokim poziomie, Heartless hotel bez gry chyba nie jest za bardzo atrakcyjny, Bad morning to you też?

In winters there is a genius to legenda, 10, może 9,5 jeśli ma się humory. Snowman (snow wood boarding house) jest podobny i też jest śliczny, ma za to inny pasaż i chyba nie robi on takiego wrażenia jak pojedyncze dźwięki w "In winters", ale jest super, prawda? Winters white to bardzo dobrej jakości różne melodie, Winters wake up call, kończę na teraz. Ślicznie rozwija Bed & breakfast, wystarczy, tessie później, jutro, kiedyś.

Wracam do tego, wracam do tego już, bo jakoś strasznie nie mogę wytrzymać i mam ochotę, żeby to już było, choć teraz w każdej chwili to może być przerwane.

(((To Autechre, ja wiem, że nie jest trafione. Nie mam innych porównań. Wydaje mi się jednak, że pomyślałem o tym nie bez powodu. Że happy happy is blue i utwory na przykład z "Chiastic slide" mają wspólny mianownik - całkiem niezrozumiały, szwajcarsko precyzyjny mechanizm, tylko w happy happy jest pełna jego kondensacja, a na chiastic ma znacznie większy rozmach i więcej dźwięków)))

Tessie has been sighted! to dobre dźwięki i melodie. Jako loop myślę, że bardzo wolę niż samą Tessie nawet, bez tej trąbki bardzo mi dobrze i dłużej chcę tego słuchać, czy to ma znaczenie? Zobaczcie sami, przecież nie ma i to mógłbym zawsze powtórzyć, ale jako, że już macie to w pamięci dawno, to może wcale nie trzeba (to wszystko jest naprawdę trudne).

Caverns of winters tak, a potem Dr Andonuts jest głęboki i piękny. Sky runner! Sky runner!
Escargo express! Cool.

Zombie paper, aha, może można dalej posłuchać czegoś innego też, Saturn valley caverns i potem Hi hi hi a nie! Nie są to moje ulubione rzeczy, chodźmy już dalej.

Belch's factory robi wrażenie. Sam nie wiem czy to jest w miksie i czy to dobrze, ale zdecydowanie warto to słyszeć i znać. Battle against Belch, lubię ten bit i kilka nut tego basu, nie rozwodzę się, bo wiem, że o ostatnich kawałkach miałem i mam dalej mało do powiedzenia, moment gdzie urywa się tło i bas i zostaje nowy dźwięk jest bardzo fajny.

You've come far, Ness jest strasznie mocny i wiem kiedy jest w grze.

Threed, free at last - co za klasa. Bardzo dużo tego słuchałem, sztandar wysokiej jakości powiewa i chciałbym się nad tym chwilę zatrzymać.

***

Dzisiaj nie mam takiej weny, czy to co napisałem jest nieciekawe?

Jeszcze Get on the bus, bo mnie za bardzo nie interesuje, a Super dry dance ma w sobie coś cool, tak, niewątpliwie to jest bardzo fajny element. Fourside!! The metropolis of fourside popełnia największy błąd, bo ma długi początek, a w grze jak się wchodzi do budynku i wychodzi to muzyczka jest od nowa i bardzo rzadko długo się słucha fourside, a bardzo, bardzo szkoda, bo tego się właśnie fajnie tak długo słucha, a nie krótko i ciętego przy początku. Dopiero poza grą fourside nabiera tak naprawdę blasku. Jeszcze ostatni, ech, myślałem ,że to będzie moonside, a to tylko miły, zwykły Topolla theatre a słowo się rzekło.

(minęło trochę czasu i teraz jest już dziś)

W Fourside też kłopotem jest to przełamanie na początku, bo ja lubię je mniej (chodzi o to zakończenie taktu tak jakby całość się kończyła), a w grze często jego słuchanie kończyło się w tych okolicach.

(((W ogóle super dry dance ma w sobie też coś bardzo dziwnego, co powoduje, że nawet na tym kosmicznie różnorodnym soundtracku earthbounda on brzmi jakby był totalnie z innego świata, czy po prostu z innej gry. Lubię go, ale chyba w grze. Rzadko go słuchałem, on chyba nie po to jest.)))

Venus live! zawiera wokalne miauknięcia i to samo bywało w Final Fantasy VI i to mnie trochę fascynuje, Save the miners! jest ogólne i chyba mój brak umiejętności napisania o tym, wraz z ciepłymi uczuciami bez łatwego podparcia krystalizuje się w mojej generalnej miłości do wszystkich dźwięków z tej gry i należy sobie to znowu uświadomić.

Boris' Cocktail z kilku powodów robi na mnie duże wrażenie.

Moonside swing to legenda. Na miksie chciałbym, by moonside swing trwało dłużej, a gdyby a Tribe Called Quest zarapowali coś do tego, to chyba byłby mój ulubiony ich kawałek w ogóle (nie przywiązujcie się do tej myśli za bardzo).

No jezu i od razu Monkey maze! Co za kolejność!!!!!! Monkey maze musi trwać dłużej, tak samo. Monkey maze, monkey maze, monkey maze, monkey maze, monkey maze

Runaway five to the rescue! to miłe, a Summers też było fajnym miejscem do poruszania się, nawet jeśli nie tak fajnym jak inne, a ciekawe czy summers ma coś z Super dry dance, czy to wymyśliłem tylko, bo tak po prawdzie to sam wcale tego nie czuję, zero.

In dalaam there is warrior.

The floating kingdom of Dalaam jest jednym z tych kilku kawałków, które no nie mogę, mam taką ochotę poprawiać! Mam poczucie, że ktoś nie wykonał wystarczającej pracy!! Bo koncepcja tego loopa i początek, pierwsze dwa takty są najlepsze, a potem jest gorzej! Po prostu gorzej i widać, że gorzej, a jak się ma już taki początek to przecież można zrobić wszystko i się uda! No i wiem, bo udaje się chyba, ale mi się naprawdę trudno tego słucha, bo gdzieś z tyłu głowy no nie mogę, poprawiłbym to!

Mu training bez przesady, a Pink cloud shrine jest totalnie zajebistą pętlą, totalnie i powinno trwać wieki dłużej, a minuta trzydzieści jest śmieszna (to casus wielu loopów tutaj, a ja nie zawsze o tym piszę).

Sailing to scaraba nie interesuje mnie i the voyage continues dalej nie, a Kraken of the sea zdecydowanie ma w sobie fajne sekwencje, to znaczy tą z plamiastymi dźwiękami, ok, Bazaar wydaje Ci się, że cię nie interesuje? Człowieku, zobacz co się dzieje po 45 sekundach! No i potem znowu, ja zaczynam lubić już całe, ale liczy się on jeden, ten moment, który jest taki śliczny kiedy się pojawia. Morning in the desert go już nie ma, the unforgiving desert to zdecydowanie pętla wysokiej jakości, chociaż jestem fanem fragmentow bez wiodącego motywu, właściwie nawet zdecydowanie. A Pyramid ma z kolei super początek, a potem już mnie mało interesuje (te arabskie i egipskie jak widzicie nie spodobały mi się do końca)
Inside the dungeon wchodzi z kopniaka i je bardzo lubię, ale też przez grę, bo jego wjazd robi fajne wrażenie, do słuchania zdecydowanie wolę Megaton walk, które też na luzie można by przedłużyć troszkę (ale nie za bardzo),

Submarine jak i sky runner wcześniej, przepiękne pętle i należy je przedłużać.

Alarm! The deep darkness mało lubię! I chyba w końcu nawet wyrzuciłem z miksu, bo jakoś mi dodatkowo nie pasowało! Przepraszam za to wszystkich, którzy chcą go sobie dorzucić (bo mi się też podobają w nim niektóre rzeczy).

Tenda's cave to legenda. Już wiem, że wkrótce mogą mi się kończyć słowa, za co chciałem przeprosić z góry.




 

Battle against a machine dopiero tutaj?! O nieee!!!

The lost underworld to legenda. Chociaż też znajduje się w poczcie pętli w których pogrzebałbym raz czy dwa, świerzbiłoby mnie, odczuwam zmarnowany potencjał tego ślicznego dźwięku w dalszej części loopa, który wchodzi za wcześnie, oraz ostatniej części całości - nie wiem po co tak kombinować jak już ma się coś tak ładnego.

Lava springs. W porządku, ale wiem co będzie już wkrótce.

Sound stone - no sounds to tylko dźwięki.

Eight melodies (...)

Entering magicant to emocjonujące dźwięki.
Welcome home to pętla, która już za bardzo wiąże mnie wewnętrznie z grą, ale jeszcze z tyłu głowy wiem, że to są dobre dźwięki. The jolly flying man jest pętlą, której nie powinno się nic zarzucać i może można ją przedłużyć też. Przepraszam, może ją trochę lekceważę, cały czas jestem już mentalnie przygotowany na A cliff that time forgot.

Deeper into Ness' subconscious (...)

Sea of Eden (...)

The power (...)

Ness awaken from a nightmare - nie bardzo już mogę pisać.

A cliff that time forgot (...)

The place - dobra pętla, wydaje mi się, że te dźwięki są fascynujące, chociaż może bez przesady.

Giygas' lair - to jeszcze dźwięki, ja to pewnie wszystko już dawno pousuwałem.

Pokey means business! - Jeszcze mogę normalnie słuchać i tak samo z siebie nie interesuje mnie chyba wcale na początku, a potem coraz bardziej, już wiem za dużo i należy to usunąć z miksu, przynajmniej tego mojego dla mnie - wiem to dobrze. Może samemu macie ochotę się zastanowić nad miejscem tego utworu, z jego dalszą częścią, w muzyce z gry?

Giygas' intro (...)

Giygas' stirs (...)

Giygas' intimidation (...)

Prayer for safety (...)

Giygas is wounded! (...)

Giygas is fatally wounded! (...)

Giygas disintegrates (...)

The heroes return (...)

Because i love you (...)

Good friends/bad friends (...)

Smiles and tears